Facylitacja - sposób na zwiększanie efektywności grupy

Basia: Witajcie w kolejnym odcinku Agile Bez Scenariusza. Dzisiaj chcemy pogadać troszeczkę o facylitacji. O facylitacji w takim szerokim ujęciu, trochę o technikach. Pomyślałyśmy sobie, że będzie To ciekawy wątek. Głównie przyczyną do tego była nasza wcześniejsza rozmowa w dniu nagrania. Zaczęłyśmy analizować ten temat. Pomyślałyśmy, że może być to dobry wątek na dzisiejsze nagrania. Czym w ogóle facylitacja jest? Facylitacja to tak naprawdę zbiór technik, zachowań, działań, które mają prowadzić do efektywności, do bycia bardziej efektywnym w tym, do czego dążymy, do osiągania celu, na przykład celu spotkania, ale też fascynować można życie grupy czy życie zespołu. Więc jest to na pewno dosyć pojemny temat. I tak myślę sobie, jak mamy grupę, która jest złożona z ekspertów, z ludzi, którzy już wiedzą o produkcie, czy w ogóle o sprawie, o której rozmawiają dużo. Może ze sobą już pracowali, może mają już doświadczenie w tym temacie, myślę o podejmowaniu decyzji, ale jednak można by powiedzieć, I myślę, że to nawet nie tyle można, to na pewno będzie potrzebny infecytator, żeby zwiększyć tę efektywność. I tak zastanawiałam się, że grupa ekspertów, zwiększamy efektywność. No ale skoro są ekspertami, no to ta efektywność chyba jest już duża. I przychodzi mi pytanie do głowy, co jest taką przyczyną, że jednak nawet takie zespoły potrzebują facylitatora? I tak, Patrycja, może ty masz jakiś pomysł na to?

Patrycja: No od razu się uśmiecham, bo to, co pierwsze przychodzi mi do głowy, to to, że właśnie w takiej dużej grupie ekspertów Każdy ma takie swoje silne zdanie I czasem ciężko jest mu przyjąć argumenty innych osób czy zobaczyć właśnie trochę temat z innej perspektywy. I Czasem też, szczerze bywa, że niezależnie od tego, czy jesteśmy ekspertami w danej domenie, czy nie wiadomo, jakie doświadczenie mamy w temacie, o którym rozmawiamy, to po prostu tak mocno zapętlamy się w jakiś pomysł, który mamy, czy w jakąś ideę, czy po prostu tak usilnie trzymamy się jakiegoś zdania, że nie widzimy argumentów, nie widzimy racji w tym, co mówi do nas druga osoba tak naprawdę. Więc myślę, że to tak long story short, to mogą być takie powody, które gdzieś powodują, że nawet w przypadku tego, gdzie mamy bardzo doświadczoną grupę, czy bardzo doświadczony zespół, taka rola facylitatora, który gdzieś wspiera osiąganie celu tego spotkania, wspiera efektywność naszego czasu, czyli jak ten czas efektywnie sobie spędzamy wspólnie, to może powodować właśnie, że to spotkanie ostatecznie kończy się sukcesem, czyli osiągnięciem tego celu.

Basia: Przypomniało mi się kilka takich obrazków, które gdzieś w książkach o fascylitacji, ale też ogólnie w różnych materiałach się pojawia. Na początku wszyscy jesteśmy w jednym punkcie, czy w jednej kropce, a jeśli nie zostanie to dobrze zarządzone, to kończymy każdy z osobną kropką, bo każdy ma też inne zrozumienie. I jednocześnie to, co powiedziałaś, przywołało mi do głowy takie stwierdzenie, że fasylitacja też pomaga spojrzeć na problem z różnych perspektyw. Bo każdy, tak jak mówisz, ma w głowie swoje jakieś przeświadczenie, doświadczenie, jakiś pomysł, ale nie każdy ma siłę, energię, moc do tego, żeby się przebić z tym pomysłem. I fasylitycja też będzie tym zarządzała. Mam na myśli oczywiście bardziej fasylitatora, który gdzieś tam pomoże grupie ten balans głosu wyrównać, ale myślę, że to jest jedna z takich ważniejszych rzeczy, że to facylitacja też sprawia właśnie to, że oprócz tego, że w całej tej gromadzie pomysłów, w grupie, która może się dogadywać lub nie, dochodzimy do wspólnego rozwiązania, To jest jedno, a druga rzecz właśnie, że usłyszymy wszystko, co ludzie mają do powiedzenia. I tutaj myślę sobie też o technikach, bo jest cała masa technik, która właśnie to wspiera, żeby usłyszeć więcej, wycisnąć tak zwaną cytrynę jeszcze bardziej. I pomyślałam sobie, że gdyby nie właśnie te techniki, to pewnie często spotkania gdzieś tam kończyłyby się decyzją jednej osoby czy rozmową o pomyśle jednej osoby. I moglibyśmy powiedzieć, że to spotkanie mogłoby być mailem, bo po co spotykać się w grupie, jak przecież to jedna osoba tak naprawdę dyktuje wszystko to, co tutaj mamy. Nie wiem, czy podobnie uważasz, ale to jest takie moje, myślę, refleksja moja taka.

Patrycja: Tak, technik facilitacji jest bardzo, bardzo dużo, ale ważne też, żeby wiedzieć, że trzeba ich używać umiejętnie. Nie każdy, kto pozna 10-15 technik, od razu będzie świetnym facylitatorem, jeżeli nie będzie potrafił tych technik odpowiednio dobrać do tego, w jakim położeniu znajduje się grupa czy zespół. Bo tutaj nawiążę trochę do tego, co powiedziałaś o tych kropeczkach takich, na zasadzie takich, że każdy ma jakiś pomysł I jak skończymy na końcu. Czy to będzie wspólna jedna duża kropeczka, czy jednak każdy dalej zostanie z tą swoją indywidualną myślą I swoim indywidualnym zdaniem, czy dojdziemy do jakiegoś konsensusu. I tutaj przychodzi mi do głowy dynamika grupy. Wiadomo, podejść do dynamiki grupy jest bardzo wiele. Ja osobiście lubię to pojęcie zdefiniowane czy zobrazowane przez sama Kanera, który mówi o tym, że w zależności od tego, w jakiej sytuacji znajduje się nasza grupa, czy to jest ta faza, kiedy generujemy pomysły, ale po jakimś czasie już generujemy ich coraz mniej I jesteśmy coraz bardziej rozbieżni w tym, co nam się pojawia. I w pewnym momencie trafiamy do takiego… Ja to trochę tłumaczę sobie, nie wiem, czy jest oficjalne tłumaczenie na to, jak do takiej strefy stagnacji, to jest zdefiniowane jako ground zone. Tutaj jest szalenie ważna właśnie rola falicylitatora, który powinien potrafić rozpoznać to, że znaleźliśmy się w takiej właśnie stagnacji, czy w takim zawieszeniu, żebyśmy odpowiednio mogli zareagować I użyć odpowiednich technik. Bo teoretycznie mi się osobiście wydaje, że ta faza pierwsza, w której się znajdujemy, gdzie te pomysły się generuje, to jest Divergent Zone, to jest ta faza, w której te techniki I facylitacje są istotne, ale nie aż tak istotne. To jeżeli nie zareagujemy w porę w tej strefie stagnacji, to możemy właśnie zakończyć to spotkanie każdy ze własną kropką, bez konsensusu, bez jakiejś tam wspólnego podejścia do tematu, co też nie zawsze jest złe, bo tak też trzeba sobie głośno o tym powiedzieć, że jedno spotkanie czasem może być niewystarczającą ilością czasu dla nas, więc facilitator też powinien umieć to rozpoznać I odpowiednio zareagować, tak? I doprowadzić do tego, żeby później w jakiś sposób odpowiednią techniką facylitacji spróbować albo zaanonsować, czy ustalić z grupą, że potrzebujemy jeszcze jednak więcej sesji do przedyskutowania danego zagadnienia, albo po prostu tak pokierować spotkaniem, żeby w jakiś sposób ta grupa, ten zespół zaczął dochodzić do wspólnych wniosków poprzez eliminację poszczególnych złych pomysłów, czy pomysłów może nie na ten moment, nie na ten czas. Nie wiem, Basia, co też myślisz o tym podejściu?

Basia: Bardzo mi się spodobało to, co powiedziałaś. I odpłynęłam na sekundę myślami właśnie analizując to co mówiłaś, że te techniki w pierwszej fazie nie są aż tak istotne I zgadzam się w tym w pełni. Przyznaję szczerze, nie myślałam o tym w ten sposób, ale masz rację. I jak myślę o tej drugiej fazie, gdzie mamy nazwany przez ciebie ten moment stagnacji, to właśnie wtedy facilitator ma najwięcej do pracy tak naprawdę. Bo musi szybko, pewnie też sytuacyjnie zareagować, ale też przede wszystkim myśleć o tym, co doprowadzi grupę do konsensusu. Jak dobrze wiemy, mam nadzieję, że nasi słuchacze również, facilitator nie musi mieć wiedzy domenowej na temat tematu, o którym jest mowa, więc to tym bardziej jest trudne, żeby gdzieś tam złapać, w którym miejscu grupa jest. Oczywiście można też grupę zapytać, jak się czuje. I to też jest jedna z technik, zadawanie pytań. Natomiast pomyślałam sobie, że takie odpowiednie przygotowanie do spotkania pozwala mieć wachlarz tych technik gdzieś w zanadrzu. Bo tak jak mówisz, ta pierwsza faza generowania pomysłów zazwyczaj jest taką fazą, gdzie zespół jest zmotywowany, gdzie mamy dużo takiej chęci działania, bo jesteśmy zmotywowani do tego, żeby ten temat, z którym przychodzimy, zamknąć. Oczywiście w tych czasach też każda minuta jest istotna, więc nikt nie chce spędzać na to nieskończenie wiele czasu. I wtedy to facylitater musi zadbać o dalszy przebieg I skonkludować to spotkanie razem z zespołem czy z konkretną grupą jakoś sensownie. I w całym tym jeszcze przyszło mi do głowy, jak opowiadałaś o tej swojej wizji, mam wrażenie, że istotne jest też to, żeby zespół wiedział tak naprawdę po co się tu spotkał. Bo generowanie pomysłów, tak jak powiedziałaś, może się skończyć rozbieżnością I te kropki ciągle do nas wracają. I to też jest super istotne, żeby dobrze zacząć. I jeśli facylitacja nie jest odpowiednio gdzieś tam przemyślana, to może się to właśnie skończyć fiaskiem. Więc taki cel spotkania, czy w ogóle do czego dążymy, jaki jest temat, jakieś wprowadzenie przed tym generowaniem pomysłów na pewno pomoże moim zdaniem, żeby ta faza stagnacji albo była mniejsza, albo się w ogóle nie pojawiła. Bo wtedy jeśli wiemy wszystko, mamy ten sam obraz, jesteśmy tak z angielskiego mówiąc zalajnowani do tematu, to zdecydowanie będzie po prostu łatwiej. I tak myślę, że Nawet jakby dalej pociągnąć wątek, można potem powiedzieć jeszcze o tym, że jak zamykamy spotkanie, to też jest istotne, żeby wszyscy wyszli z tą samą wiedzą. Więc nawet jak tak myślę o tym, to na każdym etapie takiego spotkania jest sporo roboty dla facylitatora, dużo czujności jest potrzebne, ale właśnie wszystko zależy od tej dynamiki grupy, od tego jak to będzie szło. I nawet tak idąc może trochę już poza samo spotkanie, zobacz Ile tutaj jest tematów, które wydawałoby się w prostym wątku, czy po prowadzeniu spotkania, trzeba wziąć pod uwagę, żeby to miało ręce I nogi. I tutaj znów wracam do technik. Znajomość tych technik pozwala na wachlowanie tym. Mam w tym momencie taki bardzo duży moment aha, że to w sumie…

Patrycja: To wszystko się zgadza, bo jako Agile Hunters możemy mieć momenty aha. Wszystko się zgadza. Ja tutaj, słuchacze tego nie widzą, ale ja w międzyczasie kiwałam głową, bo Oczywiście się z Basią zgadzam I w sumie zadźwięczało mi w głowie też taka myśl, że w sumie teoretycznie właśnie ta faza, w której generujemy pomysły jest najłatwiejsza. Ale czy aby na pewno? Bo wiele osób… Właśnie nie wiem, takie pytanie. Pierwsza technika, która ci przychodzi do głowy, jeżeli chodzi o zbieranie pomysłów, to jaka jest?

Basia: No sticky notes I wyrzucamy wszystko, co mamy w głowie.

Patrycja: Czyli taki brainstorming trochę, nie? Ale gdzieś ostatnio czytałam o pewnych badaniach czy pewnych w ogóle przemyśleniach związanych z brainstormingiem, że w sumie brainstorming wcale tak dobrzą techniką do generowania pomysłów nie jest. Bo wracając do tej naszej grupy ekspertów, czy o tym, co mówiłyśmy na początku, gdzie mamy sytuację, gdzie jedna osoba nie czuje, nie ma przestrzeni na wypowiedzenie się I 10 facylitator przy takim brainstormingu też może jakoś zareagować. Ale musimy tę technikę nawet zbierania czy generowania pomysłów dopasowywać do naszej grupy, bo co się okazało z tym brainstormingiem? Wrócę do tego jeszcze, że tak naprawdę w sytuacji, kiedy to powinno wzbudzać naszą kreatywność I powodować, że tych pomysłów generujemy jeszcze więcej, to czasem jest efekt zupełnie odwrotny. Bo tak naprawdę ktoś może rzucić pomysł, który nam się wydaje już super, I ze swoim pomysłem już nie chcemy się dzielić, możemy się zamknąć. Albo analogiczna sytuacja, po prostu wstydzimy się swojego pomysłu, bo uważamy, że pomysły innych są lepsze. Albo ktoś rzuci pomysł, mamy podobny, ale jednak jest on inny, ale już mówimy, a to już jest, o tym się dzielić nie będę, nie? Więc ten brainstorming wcale nie jest taką genialną techniką, jakby na to popatrzeć I to też jest bardzo ważne, żeby wiedzieć, kiedy tej techniki używać, bo np. W grupie introwertyków to może w ogóle nie być najlepsze narzędzie, bo tak naprawdę może ktoś rzuci jeden pomysł, może dwa, a dużo łatwiej będzie im te pomysły wygenerować trochę w ciszy I w samotności, więc trochę analogiczny taki brainwriting na zasadzie takiej, że sobie coś zapisujemy na karteczce I po pięciu minutach się podzielimy, czy tam po jakimś wyznaczonym timeboxie, czy ramię czasowej, to to też może być lepszą alternatywą dla takiego typowego brainstormingu, gdzie po prostu wyrzucamy z siebie wszyscy naraz to, co mamy w głowie, z nadzieją właśnie, że ta kreatywność gdzieś tam się pojawi. 

Basia: To, co mówisz, bardzo mi przypomina wątek, który, powiedzmy, przypomniałam sobie mocniej w ostatnich tygodniach, czyli Tutaj mówię o próżniactwie społecznym. To jest takie zjawisko, które powoduje, że jeśli mamy aktywną grupę I jest tak naprawdę sytuacja, w której zawsze ktoś przejmie inicjatywę, zawsze ktoś coś doda, to pojawią się takie jednostki w grupie czy w zespole, które po prostu przestaną być aktywne totalnie, no bo stwierdzą, że zawsze ktoś I to jest właśnie to uporóżniactwo. Często trudno to wyłapać, bo może jeżeli właśnie mamy taki nieustrukturyzowany brainstorming albo coś, wyrzucenie karteczek, to to może gdzieś się zatrzeć. Ale taka technika jak np. 1-2-4-all bardzo fajnie może to zniwelować. Wtedy zaczynamy od pojedynczego generowania pomysłów, zestawiamy to w parze, no to już tak trochę trudniej jest nic nie zrobić w tym układzie. I to jest świetny przykład do tego, żeby zastąpić na takim samym poziomie skomplikowania, ale inną techniką to pisanie czy generowanie pomysłów. I myślę, że Warto tutaj też powiedzieć ogólnie o liberating structures, ich jest, mam na myśli tych technik w tej grupie, jest bardzo dużo. I tego typu zastępników na brainstorming, czy nawet na właśnie 1-2-4- all jest sporo I 1 też fajnie są opisane pod kątem, do czego najlepiej ich użyć, czy właśnie do generowania pomysłów, czy do jakiejś decyzyjności, więc myślę, że to jest dosyć dobre źródło do tego, jeśli gdzieś się kończy pomysł na to, jak tą grupę rozruszać. I myślę, że ciekawy wniosek jeszcze przychodzi mi do głowy, że można by powiedzieć, że te wszystkie techniki to są takie gry, zabawy, ale jak tak myślę o tym, to gdyby nie 1, to jak bardzo ta efektywność by zmalała. I nawet hint taki dla osób, które mają problem z tym, że ktoś mówi, że teraz na spotkaniu się bawimy, bo tu jakieś styki notes, jakieś dzielenie w pary czy coś, to właśnie można oprzeć to o to, że jednak fajnie, możemy zrobić to inaczej, możemy w cudzysłowie zagrać w coś, ale cały czas cel to nie jest zabawa, cel to nie jest to, żeby było nam fajnie I radośnie, tylko coś jest takie, żeby ta efektywność była większa. Więc taka refleksja mi jeszcze naszła.

Patrycja: Bardzo trafna myślę I też nawiążę trochę do technik, o których mówiłaś. Liberating structures I w sumie właściwie ta technika 1-2-4-all, to wydaje mi się, że jest jakby tak z moich obserwacji najpopularniejsza technika z tych wszystkich, które tam są dostępne, ale pamiętamy, musimy pamiętać, stawiać sobie z tego sprawę, że techniki to też nie zawsze jest, różne techniki to nie zawsze jest rozwiązanie na wszystkie bolączki. Bo po czym poznać dobrego facylitatora? Nie po tym, ile technik zna, czy ile technik użyje na spotkaniu, bo tak też może być, że przyjdzie nam ocenić, jak dobry był facilitator, który nie użył żadnej techniki teoretycznie znanej na spotkaniu, ale odpowiednio moderował spotkanie, odpowiednio nim kierował, czy też zadając pytania, które też są techniką, można je tak nazwać. Ale nie chodzi o to, żebyśmy na siłę wpychali w nasze spotkanie siedem technik, bo tak mówią guidelines’y, tak wychodzi statystycznie, że wtedy spotkanie jest najbardziej efektywne. Ale żebyśmy do tego podchodzili zdroworozsądkowo, to znaczy na takiej zasadzie, że dobrze jest mieć duży wachlarz technik facylitacji, bo nawet jeżeli sobie zaplanujemy, że będziemy podczas spotkania chcieli jakiś użyć konkretnych, to żebyśmy odpowiednio potrafili zareagować I zdać sobie z tego sprawę, że nie, ta technika teraz nie powinna być zastosowana, bo w ogóle nie pasuje do tego przebiegu, które tak naprawdę, do tego co się wydarzyło na naszym spotkaniu. Żebyśmy o tym też pamiętali, że trochę nawiążę do Agile Manifestu, że tutaj ludzie I interakcje są ważniejsze ponad te narzędzia, a techniki to są jednak te narzędzia. Więc mimo tego, że 1 są potrzebne, to nie są konieczne czasem na spotkaniach, że można się bez nich obyć. Ale tak trochę nawiążę jeszcze do tych ogólnie technik, bo to, że tak mówię, to nie znaczy, że ich nie lubię. Wręcz przeciwnie, właśnie 1-2-4-all to też jest jedna z moich ulubionych technik, bo jest naprawdę prosta, nieprzekombinowana, a pomaga właśnie angażować grupę I poszczególne jednostki, także tutaj w przypadku tych takich osób, które nie chcą się gdzieś wypowiadać, możemy jakoś to zaopiekować. Ale ja jeszcze lubię taką technikę na przykład let’s create disaster, czyli stwórzmy taką pewnego rodzaju katastrofę, gdzie w przypadku, kiedy zespół niekoniecznie chce o czymś myśleć w pozytywny sposób, to te negatywne spojrzenie na coś, jakby tak trochę nawiązując też do plotkowania, czy w ogóle do takich pesymistycznych wizji świata, czy narzekania, to ludzie chętniej się wypowiadają. Więc to tworzenie katastroficznej wizji czegoś często powoduje, że bardziej się angażują I bardziej chcą wziąć udział w jakimś ćwiczeniu, a następnie to przekuć na jakiś dobry scenariusz, czyli tego nie chcemy, to jest nasza katastrofa. To jak możemy zrobić, żeby do tego po prostu nie dojść, żebyśmy nie dotarli do takiego miejsca? A Basia, a twoja? Jakaś technika ulubiona? 

Basia: Wiesz co, jak sobie pomyślałam o tym, to właśnie ta, o której mówisz, jest jedną z moich ulubionych, ale powiem ci, że bardzo rzadko jej używam. Jakoś zawsze o niej zapominam. Lubię to. Kiedyś też czytałam, że jak zespół jest w takiej stagnacji, gdzie już nie wiadomo, w którą stronę pójść, to dobrze jest rzucić taki totalnie absurdalny pomysł, żeby uruchomić zespół w drugą stronę. I dajmy na to, jeśli jesteśmy na spotkaniu, musimy ustalić, jak robimy integrację następnego zespołu. Możemy wymyślić jakiś totalnie odjechany pomysł na to, jak możemy się zintegrować. I wtedy zespół też pewnie zacznie to negować I zacznie wymyśleć, żeby tylko tego nie zrobić. Bo jeśli jest to jedyny pomysł na stole, no to może on się szybciej ziścić niż nam się wydaje. Ale ja też bardzo lubię wykorzystywać nie tylko techniki w kontekście liberating structures, korzystam bardzo, bardzo dużo z takich aspektów framów, takich narzędzi np. Product Canvas albo Empathy Map. Są to takie narzędzia, które same w sobie już są jakąś techniką funkcjonowania w jakimś obszarze, ale 1 też będą wzmagały, pomagały gdzieś tam tą efektywność zwiększać, bo koncentrują uwagę na konkretnych aspektach. I tego typu aspektów może być dużo pokrytych na jednym spotkaniu, ale też techniki są czasem mocniej sfokusowane. Tak jak Biznes Model Canvas choćby. On jest w konkretnym temacie, czyli nie użyjemy tego do zaplanowania integracji. Pewnie jakby się uprzeć, to byśmy to zrobili, ale jest to już konkretnie. A znowuż one-two-for-all choćby, spokojnie możemy do każdego, absolutnie każdego tematu użyć. Więc warto też grzebać event storming, user story mapping, to też są techniki facylitacji. Znów z konkretnym celem, z konkretnym nastawieniem, z konkretnym przebiegiem, bardzo wymagające też czasami, ale są to techniki, które można zaliczyć do tych, które zwiększają efektywność I dotarciu do konkretnego celu. No I ja też się podpisuję po tym, co powiedziałeś, że techniki nie są najważniejsze. Najważniejsze jest to, żeby wczuć się w grupę. I tak jak zaczęłyśmy od tego, że facylitacja jest potrzebna, że jest to efektywność, przeszłyśmy przez techniki aż do tego, że właśnie facilitator pełni tutaj bardzo ważną rolę, to właśnie cała ta kompozycja sprawi, że to będzie miało sens ręce i nogi. I tak pomyślałam sobie w międzyczasie, że w sumie facylitacja jako pojęcie, ale też ogólnie, w takim, powiedzmy, ujęciu bardziej systemowym, stała się popularna już jakiś czas temu. W Polsce ciężko jest o materiały takie stricte o facylitacji. Jeszcze szkolenia nie są tak bardzo popularne, ale pojawiło się szkolenie Professional Scrum Facilitation Skills i Patrycja brała z nim udział. I tak sobie pomyślałam, że może jest to też coś, co nasi słuchacze powinni wziąć pod uwagę, jeśli chcą pogłębiać swoją wiedzę.

Patrycja: Mhm. Brałam w nim udział, zanim jeszcze było w Polsce. Więc właśnie to co mówisz, że do nas trochę te rzeczy później docierają, to też jest prawda. Aczkolwiek co do samego szkolenia, jakby ktoś mnie spytał o opinię, czy warto w nim wziąć udział, to mimo tego, że ja tych lat doświadczeń mam parę za sobą, to uważam, że takie szkolenie jest fajnym miejscem, które gdzieś porządkuje, odświeża wiedzę, czy pokazuje troszeczkę też inną perspektywę. Bo nie wiem, czy Ty tak, Basia, masz. Mi się zdarza, z ręką na sercu mogę powiedzieć to, że czasem się tak zapętlę w swoim własnym rozumowaniu czegoś, czy własnym pomyśle, że tak naprawdę sama nie dostrzegam swoich błędów, czy nie widzę tego, co mogłabym zrobić inaczej. I dla mnie każde takie szkolenie, każda interakcja z innymi ludźmi, czy w ogóle każdy podcast przesłuchany, to zawsze fajna dawka świeżej energii, fajna dawka pomysłów. Bo samo szkolenie, jak to szkolenie, wiadomo, ma jakąś tam agendę, idziemy przez nią, przechodzimy, realizujemy, ale najważniejsze dla mnie z takich szkoleń jest to, jakie interakcje zachodzą pomiędzy uczestnikami w międzyczasie, bo to od tych uczestników tak naprawdę dowiadujemy się najwięcej, bo każdy ma jakąś tam życiową sytuację, którą gdzieś przytacza, którą wspólnie analizujemy i wyciągamy wnioski, jak można zrobić coś inaczej. Więc to też jest niesamowita okazja do tego, żeby tak naprawdę dać sobie szansę na spojrzenie na jakąś sytuację z innej strony. Dlatego bardzo sobie cenię te szkolenia. Więc nawiązując akurat do tego, o którym tutaj Basia wspominałaś, to ja uważam, że niezależnie od tego, ile ma się lat doświadczenia, to tak fajnie ugruntowuje, przypomina niektóre tematy. Ona bardzo mocno się opiera właśnie na technikach z Liberating Structures, więc być może dla Was nic tam odkrywczego nie będzie. Dla mnie w sumie pod względem nowych technik to raczej nic nowego nie było. Chociaż troika jako model z Liberating Structures to było dla mnie coś, czego wcześniej nigdy nie ćwiczyłam. Aczkolwiek Mimo tego, że właśnie jakby nowości tam nie zaznałam, nie poznałam, to I tak jestem zadowolona, że brałam udział w tym szkoleniu. To nie jest reklama.

Basia: Tak, to nie jest lokalowanie produktów.

Patrycja: Tak, tak. Nie mówimy tutaj o żadnym konkretnym szkoleniu, ale zapraszamy, jeżeli poczujecie taką potrzebę właśnie przypomnienia sobie odświeżenia tematu, to naprawdę warto wziąć udział w takim szkoleniu. Jeżeli poczujecie taką potrzebę właśnie przypomnienia sobie odświeżenia tematu, to naprawdę warto wziąć udział w takim szkoleniu.

Basia: Dokładnie. I tak sobie jeszcze gdzieś tam, myśląc o tym, co powiedziałaś, że jest to fajne odświeżenie, to ja bardzo lubię takie odświeżenia, czasem właśnie taki tak zwany pit stop, zatrzymać się, szybkie odświeżenie I pójść dalej. Ja mówię, że nawet jeśli jedno zdanie albo jakaś jedna myśl z jakiegoś szkolenia czy podcastu, książki, artykułu zostanie mi w głowie, to znaczy, że warto było, więc tym bardziej. A mamy przecież też na Udemy kurs, a raczej testy, które można sobie przejść I zobaczyć, jaka wasza wiedza jest. Więc jeśli chcielibyście wziąć udział w takim teście, możecie się do nas zgłosić. Zachęcamy do napisania do nas maila przez formularz kontaktowy na naszej stronie agilehunters.com albo hellomaupagilehunters.com I wtedy podeślamy wam link do takiego kursu, który jest za darmo dla was, dla naszych słuchaczy. Więc jeśli chcecie, to dajcie znać. Podeślemy linka. No I myślę, że tym miłym akcentem możemy kończyć. Fajna rozmowa. Wydawało mi się, że będziemy mniej miały takiego fanu, a bardzo mi się podobało. I sama dla siebie już nawet mam notatki I myślę sobie, że jest coś gdzieś tam w mojej głowie zasiane, żeby jeszcze z tą facylitacją pogłębić. Ten aha moment przede wszystkim siedzi mi w głowie. Także Patrycja też dzięki I kudos dla ciebie za zainspirowanie mnie dzisiaj. 

Patrycja: I wzajemnie Basia, dzięki za wartościową rozmowę. Naszym słuchaczom jak zwykle dziękujemy za to, że byliście z nami. Mamy nadzieję, że Was nie zanudziłyśmy, a wręcz przeciwnie zainspirowałyśmy do tego, żeby poczytać, posłuchać, czy po prostu podziałać w kontekście facylitacji tym razem. Jak zawsze będziemy wdzięczne, jeżeli podzielicie się z nami swoim feedbackiem, a jeżeli uważacie ten odcinek za wartościowy to będzie nam również miło, jeżeli podacie go dalej. Dzięki bardzo za wysłuchanie I do następnego. Cześć! Do następnego.